Droga do biblioteki, szybkie wypożyczenie książki. Czasem nawet uda się ją przeczytać. Chociaż to zależy już głównie od nas. I w tym tkwi właśnie podstawowy problem. Jeśli już w końcu znajdziemy czas na przeczytanie książki, to bardziej prawdopodobna jest wersja, że nie zapomnimy oddać jej na czas do wypożyczalni.
Tylko, że ostatnio większość ludzi, mimo szczerych chęci, nie znajdzie tych kilkunastu minut dla książki. A to jest pierwszy krok do tragedii. Bo później zaczyna się prawdziwa lawina kłopotów.
Najpierw spóźnimy się z przedłużeniem terminu wypożyczenia, następnie zapomnimy o zapłacie pierwszej kary. A skoro nie ma kto nam o tym przypomnieć, to zaczynamy o książkach powoli zapominać. Nawet konto internetowe nie pomoże.
I wtedy właśnie pojawia się główny bohater tej historii, czyli firma windykacyjna. Najpierw dostaniemy krótkie przypomnienia, listy, później będą telefony i przede wszystkim wezwania do zapłaty. To wystarczy, żeby się przestraszyć. Bo następnym krokiem jest ściąganie należności. Nikt nie będzie czekał na dodatkowe wyjaśnienia. Teraz priorytetową sprawą stanie się wyrównanie zaległych opłat. I wydaje się, że to tylko biblioteka. Z pozoru właściwie nic nam w niej nie grozi. A pozory mylą. To właśnie przez biblioteki duża liczba osób rozpoczyna swoją przygodę z windykacją. I dlatego trzeba być ostrożnym i pamiętać o datach, bo przecież w zapominaniu nie ma nic trudnego. Cała sztuka polega na tym, aby pamiętać. A okazuje się, że właśnie to sprawia nam największą trudność.