19 września 2012

Dłużnik

Dłużnik to osoba, zobowiązana do uregulowania świadczenia pieniężnego lub rzeczowego na rzecz innej osoby (wierzyciela) na podstawie łączącego je stosunku zobowiązaniowego. Faktem jest, że dłużnik ma też swoje prawa. Może domagać się pokazania konkretnej umowy, faktury, orzeczenia sądu, gdy chce dowiedzieć się jak wysokie ma zadłużenie i ile firma windykacyjna chce odzyskać. Ma prawo wiedzieć czy windykatorzy wykupili dług, czy działają jedynie jako przedstawiciele wierzyciela. Ma możliwość zaskarżenia działań egzekucyjnych, jeśli nie jest usatysfakcjonowany z ich przebiegu. W sytuacji, gdy ma kilka długów do spłacenia, sam może zdecydować, który najpierw spłaci. Istnieje również ewentualność złożenia skargi do sądu okręgowego, jeżeli podczas egzekucji nie wszystkie prawa były przestrzegane firmę windykacyjną.

Windykacja długów to działania związane z odebraniem zadłużenia od osoby, która jest zobowiązana do jej spłacenia. Istnieją dwie metody odzyskania wierzytelności. Jedna jest polubowna. W tym przypadku firma windykacyjna kontaktuje się z dłużnikiem w celu polubownego rozwiązania tego problemu. To od dłużnika zależy czy tak się stanie. Jeśli przejawia dobrą wolę do spłaty swojego zobowiązaniowa, wtedy tylko dogląda spłaty wierzytelności. Gdy tak się nie dzieje i dłużnik nie wywiązuje się ze spłaty zobowiązania, mamy wtedy do czynienia z windykacją sądową. Opiera się ona na skierowaniu sprawy o sądu. Wówczas dłużnik dostaje nakaz spłaty. Jeśli tego nie zrobi w ustalonym terminie, to ściągnięcia należności dokona komornik.

4 września 2012

Windykacja za książkę

Spotkała mnie niemiła niespodzianka. W skrzynce na listy znalazłam list, zdziwiłam się bardzo, gdyż sygnowany był pieczątką jedną z bardziej znanych firm windykacyjnych. Szybko przeanalizowałam w głowie moje rachunki i stwierdziłam, że wszystko opłaciłam, nie mam żadnych zaległości. Pomyślałam, że to pewnie pomyłka i po wejściu do domu, usiadłam wygodnie w fotelu i na spokojnie otworzyłam list. W pierwszej chwili aż oczom nie wierzyłam, otrzymałam wezwanie do zapłaty ponad 200zł za.... przetrzymywanie książki z biblioteki. Kurcze przecież kiedy ja ostatni raz w bibliotece byłam, pewnie na studiach, a to już kilka lat minęło. Bardzo się zaniepokoiłam tą sprawą, 200zł to wcale nie mało jak na zarobki początkującego nauczyciela, postanowiłam skontaktować się z biblioteką. Pani bibliotekarka potwierdziła moje domysły, książkę wypożyczyłam ponad 3 lata temu i do dziś jej nie oddałam, podała mi tytuł i autora. Strasznie wstyd mi było podczas rozmowy ale z całego serca przeprosiłam i poprosiłam o czas na rozwiązanie sprawy. Przeszukałam całe mieszkanie jednak książki nie znalazłam, postanowiłam pojechać do rodziców i tam odszukać zgubę, no i znalazłam. Leżała schowana w kartonie na szafie, nic dziwnego, że o niej zapomniałam. Cała uradowana pobiegłam do biblioteki oddać tą książkę i anulować karę, jednak jak się okazało anulować kary nie można. Sprawę przejęła firma windykacyjna i już nic nie można zrobić poza opłaceniem należności. I tym sposobem mam najdroższą książkę, która do niczego mi się już nie przyda, bo nie mam zamiaru czytać o wychowaniu dzieci w XVIII w. No ale pretensję mogę mieć tylko do siebie, za gapiostwo się płaci, chociaż biblioteka też mogła wysłać jakieś upomnienia a nie od razu kierować sprawę do windykacji.