Mój młodszy brat studiuje ekonomię. Szukał pracy na czas wakacji. Wiadomo, że nie jest tak łatwo coś znaleźć, tym bardziej, że to okres, kiedy liczba chętnych znacznie się powiększa, więc CV wysyłał praktycznie wszędzie. Najwięcej ofert dotyczyło obsługi klienta. Taka ładna nazwa na określenie telemarketingu...
Odpowiedziano mu tylko na kilka aplikacji, ale tylko trzy firmy zaproponowały rozmowę kwalifikacyjną. Okazało się, że aż dwie z nich to firmy windykacyjne. Zainteresowały się Maćkiem ze względu na jego wykształcenie. Ekonomia to przydatna dziedzina przy ściąganiu długów. Powiedziano mu, że daje to szansę przyszłego rozwoju w tej branży. Do tego proponowane zarobki znacznie przewyższają zwykłą wakacyjną pracę, np. w telefonii komórkowej.
Maciej zawsze myślał, że będzie pracował na giełdzie albo coś w w tym stylu. Windykacja należności nawet nie przyszła mu do głowy. Teraz zaczął poważnie myśleć nad swoją przyszłością. Zdecydował się spróbować i przy okazji dowiedzieć czegoś więcej o tej branży.
Opowiedział mi, że windykacja polega nie tylko na dochodzeniu praw klientów. Oprócz telefonicznych i osobistych kontaktów z dłużnikami, ważne jest też pozyskiwanie klientów biznesowych. Całkiem to sensowne, na dzisiejszym rynku, gdy konkurencja nie śpi, nie można czekać aż klient znajdzie się sam. Nigdy nie zastanawiałam się, nad tym, że windykacja należności to taki złożony proces. Może mój braciszek faktycznie rozwinie się w tym kierunku.